sobota, 26 marca 2011

"Chwile pachnące herbatą..."

Tym razem podróż będzie wyjątkowo krótka. Jej celem będzie opolska herbaciarnia. Miejsce świetnie nadaje się na planowanie wycieczek (są dostępne laptopy, z których można korzystać), ale też na dzielenie się już zdobytymi wrażeniami. Trzeba uważać na czas, bo ten, płynie tam wyjątkowo szybko...

W niespełna 4 minutową podróż po Jasminum zapraszam wraz z Agatą Oset.







Bonusowo, zwiastun filmu Jasminum, który polecam obejrzeć.


niedziela, 20 marca 2011

Pod słońcem... Lombardii

Dzisiaj zmienimy krajobraz - z wysokich gór Azji, przeniesiemy się nad oblane słońcem, włoskie jezioro Como. Z białych szczytów Tienszanu i Pamiru, wprost nad brzeg alpejskiego jeziora w Lombardii.










żródło: pl.hostels.com


We Włoszech są wygodne połączenia pociągowe i autobusowe nad jezioro. Promy kursują często, rozkład jest dostępny w internecie. Przykładowa trasa nad jezioro, z Bergamo - miejscowości położonej ok. 40 km od Mediolanu: pociąg do Varenny, z przesiadką w Lecco. Nastęnie prom z Varenny przez Bellagio do Cadenabbi. Warto pamiętać, że pociągi Trenitalia z oznaczeniem kategorii - r - regionalne oraz - s - podmiejskie, sa znacznie tańsze od - ec- eurocity. Koniecznie trzeba pamiętać o skasowaniu biletu przed wejściem na peron.




Varenna




Varenna



promem z Varenny w kierunku Bellagio




widok na Bellagio



w kierunku Cadenabbi


Przy planowaniu pobytu w Cadenabbi zimą, warto wziąć pod uwagę, że poza sezonem, wiele miejscowych knajpek jest zamkniętych. Miejsowość jest mała, więc poza hotelem, po południu, trudno znaleźć miejsce na obiad czy kolację. Niektóre miejsca są zakmknięte lub oferują jedynie napoje i przekąski. Sama miejscowość dzięki braku tłumu turystów jedynie zyskuje. Jest urokliwa, cicha i spokojna.



Cadenabbia




Cadenabbia


Mimo, że zimą nad Como, w małych miejscowościach nie ma zbyt wielu turystów, warto zarezerować wcześniej hotel. Dla świętego spokoju. Wiele miejsc jest po prostu zamkniętych. Wyszukiwarki miejsc noclegowych wyświetlają ilość wolnych pokoi, więc jeśli nie chcemy rezerować nic wcześniej, bądź nie mamy karty kredytowej (najczęściej ta jest wymagana do rezewacji), warto śledzić ilość wolnych pokoi i spisać sobie adresy tych miejsc.




zdobienie jednego z hoteli


Jak się dostać znad Como do Mediolanu?

Chyba najlepiej dostać się do miejscowości Como (z Cadenabbi do Como kursuje autobus). Ze stacji Como S. Giovanni pociąg do Mediolanu.

INFO:
-Como jest trzecim co do wielkości jeziorem Włoch (po jeziorze Garda i Maggiore)
- jego powierzchnia wynosi 146 km²
- głębokość 410 m (jest to najgłębsze jezioro Alp)

Ceny:
Bergamo - Lecco - pociąg - ok. 3 euro
Lecco - Varenna - pociąg - ok. 3 euro
Como - Mediolan - pociąg - suburbano - 4,05 euro, ec - 11 euro
bilet na prom między Cadenabbia, Varenną, Bellagio i Menaggio - dorośli - 3,70 euro
Do Bergamo z Wrocławia można dostać się między innymi liniami Ryanair, cena zależnie od terminu, bilety w obie strony można kupić za niecałe 100 złotych.

sobota, 12 marca 2011

"Trzeba tylko chcieć"

Tak jak obiecałam, juz dziś, wywiad z Maciejem Stańczakiem - zdobywacą tytułu Śnieznej Pantery.


Maciej Stańczak jest opolskim alpinistą, ma 26 lat. Z zawodu ratownik medyczny. Jako czwarty Polak zdobył prestiżowy tytuł Śnieżnej Pantery.



Maciej Stańczak
źródło: wspinanie.pl



"Trzeba tylko chcieć"


Masz 26 lat i jako czwarty Polak zdobyłeś tytuł Śnieżnej Pantery. To wielkie osiągnięcie. Czy masz wytyczone cele na dalszą działalność wysokogórską? Może Korona Himalajów?


Jeśli zdarzyłaby się taka okazja, to na pewno chciałbym z niej skorzystać. Jestem otwarty na wszelkie propozycje. Wciąż interesuję się górami i chciałbym coś jeszcze w tych górach osiągnąć. A możliwości jest wiele. Co do Korony, to nie jest to takie proste. To jest poświęcenie co najmniej kilkunastu lat, żeby taki cel osiągnąć. Dlatego na razie tego nie rozważam.


Twoja poważna przygoda z górami rozpoczęła się w 1995 roku podczas przejścia Orlej Perci w Tatrach- czy już wtedy poczułeś, że chcesz zdobywać tak wysokie góry?


Nie, wtedy nawet o tym nie myślałem, nie marzyłem. Pojechałem w góry pierwszy raz, miałem dużo obaw, strachu i poznawałem dopiero wszystko to, co w Tatrach się znajduje. Nie myślałem zupełnie o tym, żeby wchodzić wyżej – to pojawiło się dopiero później.


Czego szukasz w górach?


Wielu rzeczy, w tej chwili ciężko to określić. To zależy od danego momentu. Czasem jeżdżę w góry żeby się wyładować, kiedy mam w sobie za dużo energii. A czasem jeżdżę po to, żeby tej energii zaczerpnąć.


Jak wyglądały przygotowania do Twoich wypraw?


Staram się żyć aktywnie na co dzień. To niestety nie zawsze wychodzi, bo czasami przeszkadza lenistwo. Do wyjścia w góry wysokie najlepiej właśnie przygotowywać się poprzez życie codzienne. Żyć zdrowo, być aktywnym fizycznie, trenować odpowiednie dyscypliny. Potem w górach to na pewno zaprocentuje.


Jakie odpowiednie dyscypliny?


Na pewno sporty ogólnorozwojowe, na pewno trening wytrzymałościowy. Bieganie, pływanie, jazda na rowerze, a nawet squash. Jako dyscyplina sportu jest ciekawy, ale też może być męczący. Przynosi dobre efekty kondycyjne.


Co sprawia Ci największy problem w trakcie wypraw? Problemy fizyczne czy psychiczne?


Raczej właśnie sprawność fizyczna. To jest dla mnie chyba największy problem. Gdybym był silniejszy w pewnych sytuacjach, to myślę, że byłoby zdecydowanie lepiej. Ale na kondycję trzeba pracować, dążyć do postawionych sobie celów. Nie zawsze można je od razu osiągnąć. Jeśli chodzi o motywację, to ona zawsze u mnie była wysoka. Nigdy też nie miałem problemów z zespołem czy klimatem panującym podczas wypraw.


Mówisz, że sprawność fizyczna bywała problem. Twoi znajomi mówią, że ciężko za Tobą w górach nadążyć.


Nie, już raczej nie biegam tak po górach. (przyp. Maciej uczestniczył w rajdach górskich) Trochę pewnie przesadzają. To pewnie mit.


Co w górach jest ważniejsze kondycja czy wytrzymałość psychiczna?


Na pewno w takich zajęciach jak alpinizm istotniejsza jest psychika. Trzeba być odpowiednio zmotywowanym, żeby chodzić w góry, a co się z tym wiąże, podejmować tam ryzyko. Bez tej motywacji i silnej psychiki to nie wchodzi w grę. Ewentualnie można robić to w jakimś ograniczonym zakresie.


Czy każdy może zdobywać tak wysokie szczyty?


Myślę, że każdy może zdobywać tak wysokie szczyty, tylko trzeba na to poświęcić trochę życia. Jeśli ktoś sobie postanowi, że uda mu się wejść na jakąś wysoką górę i w odpowiedni sposób się przygotuje to - z pewnością to osiągnie. Trzeba tylko chcieć.


Czy towarzystwo w górach jest istotne? Z kim jeździsz w góry?


Jest bardzo istotne. Teraz staram się jeździć w góry z przyjaciółmi. Nawet jeśli mam poświęcić weekend na zwykłe spacerowanie po górach, to z przyjemnością to robię, po to żeby z fajną ekipa miło spędzić czas.


Czego najbardziej się obawiasz w trakcie wspinaczki?


Obaw jest dużo. Nie mam jednej konkretnej. Wiadomo że człowiek boi się o własne życie, o życie partnerów, o to czy pogoda pozwoli na działanie w górach. Jest wiele elementów tego strachu. W każdej chwili człowiek czegoś lub o coś się obawia.


Powiedziałeś, że jedną z obaw jest utrata życia. W lipcu i sierpniu 2008 r. w Pamirze Tadżyckim działały dwie polskie wyprawy – Wasza – Polish Pamir Expedition 2008 i Klubu Wysokogórskiego Jastrzębie. Dla tej drugiej – skończyło się tragedią – zaginął uczestnik wyprawy Krzysztof Apanasewicz. Jak to wpłynęło na Waszą dalszą wspinaczkę?


Atmosfera, która na początku była bardzo pozytywna, po tym zdarzeniu zmieniła się radykalnie. Staraliśmy się cieszyć z tego co mamy, ale nie było to łatwe. Każdy to przeżył na swój sposób. Była to tragedia dla nas wszystkich i myślę, że na każdym jakoś to się odbiło.


Ekipa z Jastrzębia zawróciła.


Tak. Najpierw trzeba było Krzysztofa poszukać. Trwało to kilka dni. Kiedy się okazało, że nie uda się go znaleźć, że zaginął w trudnym terenie to uznaliśmy, że nie ma żadnych szans. Oni zawrócili, tak postanowili wspólnie, od nas zawrócił jeden uczestnik. My postanowiliśmy, że zostajemy. Myślę, że to była dobra decyzja. Niestety, w górach jest tak, że śmierć jest wkalkulowana w tę działalność. Nie chciałbym, żeby było tak, że jeśli zginąłbym ja, to moi koledzy w ogóle zrezygnowaliby z gór i już się w ogóle nie wspinali. To byłoby chyba niewłaściwe.


Jak Twoja rodzina podchodzi do Twoich zainteresowań górskich?


Chyba już się do tego przyzwyczaili. Jeśli jeżdżę w niskie góry, to się nie przejmują. A kiedy jadę gdzieś wyżej i na dłuższy czas, to jest u nich jakiś strach, obawa. Ale tak to już jest, muszą się do tego przyzwyczaić.


Istnieje powiedzenie ‘nie ważne czy byłeś na Evereście, ważne czy wszedłeś na Pik Pobiedy’. Góra straszy statystykami : na około 200 zdobywców przypada ok. 100 ofiar śmiertelnych. Uznawany jest za jeden z najtrudniejszych siedmiotysięczników świata – czy dla Ciebie był najtrudniejszym spośród wszystkich zdobytych?


Tak, na pewno. Dużo siły i energii musiałem włożyć razem z moim partnerem, żeby tam wejść. Także, na pewno była to dla mnie najtrudniejsza góra spośród wszystkich na których byłem.


Czy miałeś myśli o zawróceniu? Żeby zrezygnować?


Bywały takie myśli. Ale cały czas byliśmy na tyle zmotywowani, żeby iść do góry. Nie było sytuacji żebyśmy zadecydowali o rezygnacji. Za każdym razem, gdy pojawiały się złe warunki, zła pogoda, staraliśmy się przeczekać zły czas. Byliśmy na tyle nakręceni, żeby mimo przeciwności losu, walczyć.


Co czułeś stojąc na szczycie Piku Pobiedy?


Chyba więcej zmęczenia niż radości. Radość przyszła dopiero kiedy udało się już z tej góry bezpiecznie zejść. Chociaż mimo zmęczenia, trochę tej radości było. Szczególnie ze względu na to, że można już zawrócić i iść w drugą stronę.


Włoski wspinacz Bonatti powiedział : Góry są środkiem, celem jest człowiek. Nie chodzi o to, aby wejść na szczyt, robi się to po to, aby stać się kimś lepszym. Zgadzasz się z tą teorią i czego Ciebie uczą góry?


Na pewno tego żeby stać się kimś lepszym. Także pokory. Zgadzam się z tym powiedzeniem. W górach każdy szuka czegoś dla siebie. Ja na pewno realizuję się chodząc po górach i po prostu to lubię. Oby tak było jeszcze przez długi czas.



Fot. archiwum Macieja Stańczaka
źródło: gory.re.pl

niedziela, 6 marca 2011

Inne spojrzenie na świat

Wśród studentów Uniwersytetu Opolskiego jest mnóstwo osób lubiących poznwać nowe miejsca, ludzi. Pracownicy uniwersytetu także lubią podróżować. To właśnie podróże były tematem rozmowy z mgr Małgorzatą Nicieją - wykładowcą języka angielskiego. Agata Oset i Kasia Zielińska zapraszają do czytania!



mgr Małgorzata Nicieja




Szersza perspektywa na świat, inne spojrzenie na życie..."




Czego pani zdaniem uczą podróże?

Uczą bardzo wielu rzeczy. Przede wszystkim szerszej perspektywy na świat, innego spojrzenia na życie, na pewne sprawy. Kiedy wracamy z podróży, to wszystkie problemy, rzeczy, które wydają nam się ważne, właśnie z innej perspektywy patrząc, przechodzą w błahostki. Podróże uczą lub pomagają w nauce języków obcych, pozwalają spojrzeć na inne kultury i spróbować je zrozumieć.

Mówi się, że nauka języka jest bardziej efektywna za granicą, niż w kraju. Zgadza się pani z tym?

Tak. Zdecydowanie. Ja na przykład, wybierając się do jakiegoś kraju, kupuję rozmówki, próbuję przyswoić niektóre wyrażenia, żeby nie być całkowicie zagubionym, móc dogadać się w sklepie, czy restauracji. Będąc już na miejscu i słysząc, a nie rozumiejąc tubylców, wzmaga się w człowieku chęć do nauki danego języka i bez wątpienia jest to łatwiejsze.

Czy oprócz języka angielskiego, zna pani lub uczy się jakiegoś innego?

Zaczęłam uczyć się chińskiego. Wytrwałam trzy miesiące, ale niestety obowiązki dnia codziennego i brak czasu, sprawiły, że to porzuciłam. Cały czas myślę o tym, żeby kontynuować naukę, choć chiński jest dla mnie bardzo trudnym językiem, którego nie potrafię porównać z żadnym innym. W liceum uczyłam się francuskiego i podejrzewam, że gdybym zaczęła teraz hiszpańskiego lub włoskiego, to byłoby mi dużo łatwiej, ponieważ są one z jednej grupy językowej.

Jakie z miejsc, które pani widziała, zrobiło na pani największe wrażenie?

Jest wiele takich miejsc. W Europie najbardziej lubię kraje basenu Morza Śródziemnego, takie jak: Portugalia, Francja, Grecja, Włochy. Jednak podróżą mojego życia, była najdalsza z wszystkich odbytych dotychczas - do Tajwanu i zrobiła ona na mnie największe wrażenie. Przeżyłam tam szok kulturowy, wszystko było inne i dzięki temu, mam stamtąd najciekawsze wspomnienia.

Wymarzone miejsce, do którego chciałaby pani pojechać?

Stany Zjednoczone, nigdy tam nie byłam.

Wracając do Tajwanu. Czy myśli pani, że kultura wschodnia ma szanse zaistnienia w Polsce, czy szerzej – w Europie Środkowo-Zachodniej? Zauważa pani przenikanie pewnych wzorców? A może są to zupełnie inne światy?

Dwa różne światy, zupełnie niekompatybilne, nie mające właściwie nic wspólnego ze sobą . Jest jedna, z niewielu rzeczy podobnych do „naszego” świata. W Tajwanie mieszkają bardzo serdeczni i życzliwi ludzie i właśnie tą gościnność można porównać do polskiej, choć ta tajwańska jest według mnie i tak większa. Również zwyczaj picia zielonej herbaty jest elementem, który przyszedł właśnie ze Wschodu do Polski, choć u nas obserwuję zupełnie odmienny i ujemny dla smaku, sposób jej przygotowywania .

Czego moglibyśmy się uczyć od Tajwańczyków?

Podejścia do życia, do pracy, do obowiązków. Tajwańczycy są bardzo pracowici i przy tym otwarci. Wprowadzają nowe technologie, zmiany bez bezpodstawnych buntów społeczeństwa, dzięki czemu wykorzystują swój potencjał i kraj się może szybko rozwijać. Tego możemy im pozazdrościć, ale myślę, że najlepiej byłoby wziąć przykład.






czwartek, 3 marca 2011

Śnieżna Pantera

Śnieżna pantera. Drapieżny ssak z rodziny kotowanych. Prowadzi aktywny tryb życia w ciągu dnia i o zmierzchu. Należy do samotników, czasem występuje parami...

Ze Śnieżną Panterą, o której chcę dziś napisać łączy ją jedynie miejsce występowania. Irbis występuje w Himalajach, na Wyżynie Tybetańskiej oraz środowej Azji. Śnieżną Panterę można na pewno spotkać w paśmie górskim Tienszan i w paśmie Pamiru.



źródło: old.himountain.pl


Śnieżna Pantera to prestiżowy tytuł nadawany za wejście na pięć najwyższych
siedmiotysięczników byłego ZSRR:

Pik Pobiedy (7439 m n.p.m.),
Chan Tengri (7010 m n.p.m.),
Pik Korżeniewskiej (7105 m n.p.m.),
Pik Somoni (7495 m n.p.m.),
oraz Szczyt Awicenny (7134 m n.p.m.)

Chan Tengri znajduje się w centralnej częsci pasma górskiego Tienszan, na granicy Kirgistanu i Kazachstanu. Jest to drugi co do wysokości szczyt Tienszanu.


Chan Tengri

źródło: Tienshan.pl


Pik Pobiedy (ros. Szczyt Zwycięstwa) to najwyższa góra Tien- Szanu, leży na granicy Kirgistanu i Chin. Uważana jest za jedną z najbardziej wymagających gór na świecie. W krajach byłego ZSRR jej zdobycie jest cenione bardziej niż zdobycie Everestu.




Pik Pobiedy
fot. Piotr Morawski


Pik Korżeniewskiej leży w Tadżykistanie, trzeci co do wysokości szczyt w paśmie Pamiru.














Pik Korżeniewskiej

źródło: alpinizm.republika.pl





Pik Somoni
fot. Aleksandra Dzik







Zapraszam na kolejny "odcinek", w którym pojawi się wywiad z Maciejem Stańczakiem, który jako czwarty Polak zdobył tytuł Śnieżnej Pantery.