poniedziałek, 29 października 2012

Bałkany na stopa

Poniżej kilka słów na temat wyprawy autostopem po Bałkanach z sierpnia 2012 r.
Na wyprawę udałam się z przyjaciółką.  W 2 tygodnie przejechałyśmy kilka tysięcy kilometrów i w morderczym tempie zajrzałyśmy do Macedoni, Albani, Czarnogóry, Bośni i Hercegowiny oraz Chorwacji!

Przemieszczałyśmy się wszelkimi rodzajami transportu. Na stopa standardowo brały nas m.in. tiry (polskie, serbskie, węgierskie i tureckie), autobusy puste i pełne turystów, francuskie busy zmierzające do Stambułu i austriackie pełne młodych studentów, albańskie mercedesy na włoskich numerach, rozklekotane chorwackie garbuski a nawet jaguary włoskich dewotek! Ponadto korzystałyśmy w lokalnych autobusów i busów, promów oraz barek.

Spałyśmy m.in. na polu kukurydzy w Chorwacji, w garażu w albańskiej Sarandzie, na trawniku w Belgradzie, u sycylijskich sióstr zakonnych w albańskim Szkodrze( niech im pan Bóg wynagrodzi), na podłodze w przepełnionym hotelu (który wzięłyśmy za muzeum) w albańskiej Gijokastrze , pośrodku plątaniny autostrad w Czechach (na szczęście miałam zatyczki do uszu) czy też w naszym komfortowym namiocie rozbitym gdzieś na słoweńskim polu. Zazwyczaj jednak starałyśmy się wynajmować kwatery prywatne lub znajdować campingi ;-)
W naszych portfelach walały się chorwackie kuny, albańskie leki, macedońskie denary, bośniackie marki i euro, którym na szczęście w przypadku braku rodzimej waluty wszędzie spokojnie można było płacić.

W szerokiej gamie języków jakimi się posłużyłyśmy prócz angielskiego i strzępów niemieckiego w moim wydaniu znalazły się również dzięki Eli francuski i włoski ( ten ostatni bardzo pomocny w Albanii) oraz turecki (Turek z którym jechałyśmy miał przy sobie rozmówki angielsko- tureckie z których skorzystałyśmy próbując dogadać się z nim). Ale w większości krajów, które odwiedziłyśmy spokojnie dogadywałyśmy się po polsku i rosyjsku jako, że zamieszkują je nasi bracia Słowianie.
Jadłyśmy głównie burki popularne na całych Bałkanach. To doskonałe cienkie, ciepłe ciasto podawane na słono z różnym nadzieniem ( z mięsem, serem białym, szpinakiem, ziemniakami, cebulą, pomidorami itd. ) Burki są znakomite! Czemu ich nie ma w Polsce?? Już za nimi tęsknię. Dietę wspomagałyśmy regionalnymi owocami oraz słodką baklawą. I oczywiście hektolitrami wody, niezbędnej w wysokich temperaturach jakie musiałyśmy znosić (przez te 2 tygodnie deszcz padał raz przez 15 minut w Chorwacji).

Jestem wdzięczna wszystkim którzy nam pomogli w trakcie naszej wyprawy. Najbardziej w pamięci utkwił mi chorwacki rolnik o długich wąsach, który widząc jak łapiemy stopa w okropnym upale zatrzymał się obok nas swoim traktorem i wręczył nam melona. To było piękne! Choć nie gorszy był biznesmen z Krakowa, który poruszony naszymi planami zatrzymał się na stacji benzynowej by kupić nam batoniki i hot-dogi. A takich ludzi spotkałyśmy wielu na swojej drodze. Szczególnie w Albanii, gdzie obcokrajowca jeszcze postrzega się jako gościa a nie turystę. Ludzie tam byli niezwykle gościnni dla nas.

 Pełna fotorelacja  z wyprawy:
https://picasaweb.google.com/110096040125918345470/BaKany

I kilka fotek na zachętę:



























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz